niedziela, 2 lutego 2014

Piosenka za szylinga: Podstęp Niksa



Podstęp Niksa
Kościelny ogrodziec rozbrzmiewał tanem,
- Pod lipą - Tańczyły dziewczęta z włosem rozwianym,
- Zda mi się, słyszę tętent konia. -
Królewna pląsała za przodownicę.
Królewna przed nimi nuciła pieśni.
Aż Niks ją usłyszał na morskim krańcu.
- Przyjmież piękna panna moje zaloty?... -
Przedzierzgnął Alfastem, królewskim synem.
A siodło i cugle z białego piasku.
Na złoconym siodle Niks pognał cwałem.
Obyszedł kościół w koło, wstąpił we wrota.
Wszystkie się obrazy poodwracały.
- Co to jest za rycerz nieznanej twarzy? -
- Niech was Bóg od tego obcego strzeże! -
Ale z Anglii jestem królewskim synem. -
- Bogdajbym rycerza tego dostała!
- Słuchaj, dumna panno, przysiąż mi wiarę,
Oto ci koronę złotą przynoszę.
Nie kładłaś podobnych, jak lat masz wiele. -
A nigdy mi równych nie dawał darów.
A nigdy mi równej nie dał korony.
Gdy mię tyle oczu strzeże dokoła?
Pilnują mię rycerze.
Nieustannie za mną wodzi oczyma. -
Powędrujesz za mną, nic cię nie wstrzyma. -
Ze przez środek tłumu szedł nie widziany.
Poszła z nim przez kościół nie postrzeżona.
Rumienił się na nim ten czaprak złoty.
Niks pannę przed sobą sadzał na łęku.
Jak pędzi szalenie wicher gniewliwy.
Cwałował wprost siebie wodą i prądem.
Skroś dzikiego morza, gdzie szukasz drogi? -
Tu moja siedziba śród morskiej piany. -
Nie wodził mnie nigdy w takie otchłanie.
Nigdy mię nie wiodła w takie upadki.
Teraz on po ścieżkach dzikich nas goni. -
Nie byłabyś dzisiaj we władzy mojej. -
Tam się z nią pogrążył w głębi topieli.
- Pod lipą -
Jak się rozlegały królewny żale.
- Zda mi się, słyszę tętent konia. -


Pląsały z rozwianym włosem dziewice,
Tańczący rycerze miecz w górę nieśli,
Dumnie wyglądała panna w tym tańcu,
Wychynął się z wody i strój brał złoty:
Wziął na się rycerską postać i minę,
Konia lepił z wody jasnego blasku,
Koń był barwy kruczej, a zdał się białym;
W ogrójcu rumaka wiązał u płota,
Kiedy się ukazał z tej kruchty białej,
Rzekł kapłan, odprawiał mszę u ołtarzy:
Rzekł kapłan, przy świętej bawił ofierze:
- Nie obcy przychodzę tutaj w gościnę,
Królewna do siebie tak powiadała:
On przeszedł przez stołek jeden i parę:
Słuchaj, dumna panno, kochaj mię, proszę,
Oto ci przynoszę złote manele,
- Mój rodzic jest królem wielkich obszarów,
Mój rodzic jest królem tu wywyższony,
Ale jakże z tobą wyjdę z kościoła,
Ojciec, matka mię strzeże,
A mój narzeczony krócej mię trzyma,
- Niechaj by się strzegła cała rodzina,
Rzucił im na oczy takie tumany,
Rzucił jej błękitny płaszcz na ramiona,
Podeszli do konia, co stał przed wroty,
Koń był ujeżdżony, uległy w ręku,
Pognał z nią przez pola, pognał przez niwy,
Cwałował na koniu ziemią i lądem,
- Posłuchaj, kochanku, Alfaście drogi,
- Nie jestem ja Alfast, twój ukochany,
- Boże, nad mym ojcem miej zmiłowanie,
Lituj się, mój Boże, lituj się mej matki,
Niech kochanka mego twa ręka broni,
- Było baczyć wprzódy, co ci przystoi,
Wtem na środek morza koniem przebrnęli,
I długo słyszano nad morskie fale,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podpisanie się mile widziane :3